Pride & Joy
Music
Brzmi jak:
pitu-pitu “metal”
Kiedy Thomen
Stauch opuszczał Blind Guardian, spodziewałem się po nim nawiązania do
najlepszych czasów formacji. Częściowo mu się to udało w Savage Circus, ale od
ponad dekady niczego ciekawego nie stworzył. Ten stan trwa, bo debiut Mentalist
jest bardzo słaby. Daniel Heiman nagrał dwie wspaniałe płyty z Lost Horizon,
ale jego cameo w “Belief” nie ratuje “Freedom Of Speech”. Oliver Palotai od
piętnastu lat klawiszuje w Kamelot, on też nie uratował Mentalist. Prawda jest
taka, tej kapeli nie uratowałby nikt. Jej wokalistą jest bowiem gwiazdor
youtube, Rob Lundgren. Jego miękki, aksamitny głos pozbawiony jest
jakiejkolwiek zadziorności. Akompaniujący muzycy zaś mają paznokietki dokładnie
obcięte, opiłowane i pokryte warstwą lakieru. Zaliczanie Mentalist do metalu
obraża metal. Na tym albumie nie ma krzty agresji. Próbowałem. Z każdym
kolejnym odsłuchem było gorzej. Chcecie pitolców? Niedawno recenzowany Hevius
stoi o cały wieżowiec wyżej. Unikać jak plagi.
Vlad Nowajczyk [2]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz