Brzmi jak: progresywny
thrash
Osiem długich lat
kazali Kanadyjczycy czekać na swój czwarty album. Oto jest i dorównuje jakością
genialnemu debiutowi. Wpływy? Forbidden z “Trapped”, Nasty Savage, Nevermore (1995-98),
wczesny Morbid Angel, Nocturnus. Połamane, poplątane riffy. Solówki, które
zaczyna się nucić po kilku przesłuchaniach. Fantastyczne wokale. Gerry
Schreinert musi prowadzić bardzo higieniczny tryb życia, jeśli w wieku +50 popisuje
się taką ekwilibrystyką. Ten fantastyczny album ma tylko jedną wadę: czas
trwania. Niecałe pół godziny to za mało! Ciekawym, czy akces byłego basisty
Annihilator wpłynie na zwiększenie aktywności Entropy. Oby!
Vlad Nowajczyk
[10]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz