Brzmi jak: progresywny onanizm
Gdy ma się w kapeli takiego bębniarza jak Mark Zonder (ex-Warlord i Fates Warning), nie może być mowy o technicznej amatorce. Kwartet z Kansas City popisuje się więc umiejętnościami na każdym kroku, co niekonieczne dobrze wpływa na jakość muzy. Znacie Dream Theater? Znacie? Haba!
Z żalem stwierdzam, że poziom instrumentalnego onanizmu jest tu stanowczo za wysoki, a same utwory biegną donikąd. I to pomimo zacnych wpływów, które tu słychać. Wczesne Queensryche, Crimson Glory, rzeczone Fates Warning... Różnica taka, że wymienione formacje opierały się na świetnych kompozycjach. Veritas znacznie bliżej do Dream Threater w ich najnudniejszej, najobrzydliwszej formie. Nie wrócę do tej płyty, niestety.
https://www.facebook.com/veritasmusickc
Vlad Nowajczyk [4.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz