Steamhammer / SPV
Brzmi jak: Nigtwish drugiej kategorii
Otrzymawszy do recenzji niniejszą składankę, sprawdziłem szybko, z czym mam do czynienia. Słyszałem bowiem debiut Austriaków i na tym zakończyła się moja przygoda z tym zespołem. Nie bez powodu. W gatunku tak ograniczonym wystarczyła mi bowiem jedna kapela, którą zresztą ostatecznie pożegnałem po ujrzeniu (i usłyszeniu!) na żywo.
Dygresje na bok. Ktoś tego przecież słucha, ktoś kupuje te płyty. Dziesięć albumów studyjnych + masa drobnicy. Kontrakty ze sporymi wytwórniami. Doceniam umiejętności promocyjne i sukces, który niewątpliwie stał się udzialem Edenbridge. Nie każdy zespół wydaje dwupłytowe składanki “the best of part 2”. Tym niemniej totalnie nie rozumiem, co w ich muzie ma się podobać. Koszmarne gitary, rzeżące absolutne nic? Niezły, ale absolutnie nie wybitny wokal? Bombastyczne klawisze, stanowiące podstawowy instrument w zespole? Zapewne wszystko po trochu. Jeśli jednak absolut w takiej muzie stanowią wczesne płyty Nightwish, Edenbridge jawi się jako blade ich odbicie, mierny naśladowca. Maksymalnie rozdęte i rozbuchane nic. Dawno żadnej płyty nie uczyłem latać...
https://www.facebook.com/EdenbridgeOfficial
Vlad Nowajczyk [-]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz