Brzmi jak: niezły melodeath
Jeśli słowa “last blast” słychać jako “luz blues”, musi to znaczyć, że wokalista jest Czechem. W sumie, za wyjątkiem nowego gitarzysty Artura, który przesłał mi ten krążek, cała kapela to Czesi. Wbrew piewcom naszego gówna w polu, naród znacznie bardziej zmetalizowany niż my. Dla Blastery, choć grają od 1999, to pełnoczasowy debiut. Słuchalny, momentami niezły melodeath z hardkorowymi wstawkami. Łatwe do wychwycenia wpływy At The Gates, Arch Enemy (starego!), Vader i... Amon Amarth (boneless Unleashed, przypominam).
https://www.facebook.com/Blastera666/
Vlad Nowajczyk [7]

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz