poniedziałek, 3 października 2022

SCHEMA “Pierwsze zauroczenie”

 

Brzmi jak: dekadencki doom metal

Weź My Dying Bride i wytarzaj w Candlemass. Zanurz w dekadencji i smaż do skutku. Do skutku. Do skutku. Do skutku! Warszawiacy długo pracowali nad swym pełnoczasowym debiutem, długo też płyta owa nie pojawiała się na moim radarze. Za to gdy już się znalazła, ciężko mi się od niej uwolnić, choć w kolejce czekają krążki równie zacne.  

Odbiór muzyki zawsze miałem skrajnie subiektywny, więc i tym razem nie jest inaczej. Oto wjeżdża w poniedziałek rano płyta z TAKIM tytułem, opatrzona TAKĄ okładką i z TAKIM tekstem tytułowego kawałka. Za pierwszym razem słuchałem jak urzeczon, ale już przy drugim doszedłem do wniosku, że pewien wers mi zupełnie nie pasuje. “Nigdy potem nie umiałem tam wrócić.” Współczuję podmiotowi lirycznemu, obrót karmicznego koła o 360 sprawił bowiem, że w weekend poprzedzający odsłuch znalazłem się tam, gdzie już nigdy nie miałem być. Niezależnie od tego, co przyszłość przyniesie, „Pierwsze zauroczenie” tak właśnie mi się będzie kojarzyć. Album, wskutek mego osobistego doń stosunku, zyskuje. Wsłuchując się w teksty nie zauważam bowiem, że wokale są w wielu miejscach minimalnie wymuszone i niedośpiewane. Za to ujmuję pół punktu. I czekam na następną Schemę, a najlepiej na koncerty jakieś.

https://www.facebook.com/muzykakresu

Vlad Nowajczyk [9.5]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz