Brzmi jak: epicki doom
Co za aroganci – pomyślałem, rozpakowując przesyłkę z dwupłytowym debiutem tria ze stolicy. Potrzeba bowiem sporych jaj albo odklejenia, by otwierać dyskografię w taki sposób. Metallus wjeżdża z buta i nie zatrzymuje się przez ponad 90 minut. Już w pierwszym numerze oczywistym się staje, że nie ma mowy o megalomanii i przeszacowaniu potencjału. Metallus nie bierze bowiem jeńców! Czerpiąc wpływy z Candlemass, Solitude Aeturnus, Reverend Bizarre, inspirują się także Maidenami z Blazem oraz epickim etapem działalności Bathory. Mnóstwo doskonałych riffów i wokali, ale przede wszystkim świetne pomysły kompozycyjne. Jedynym kłopotem jest megalityczna objętość “Funeral”, pod koniec drugiego krążka już trochę by się człowiek chciał poruszyć.
https://www.facebook.com/METALLUS.MEGA.DOOM
Vlad Nowajczyk [8]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz