Brzmi jak: amerykański power metal
Będę szczery: końcówka 2019 nie była najlepszym czasem mojego życia, tylko tym mogę wyjaśnić zagrzebanie tych dwóch wyśmienitych EPek w stercie promówek. Przypomniałem sobie o nich, gdy ekipa ze Springfield ogłosiła wydanie pełnoczasowego debiutu.
Zacznijmy od tego, że potężny wokal Rana Cummingsa to znak rozpoznawczy kapeli. Fantastycznie opuruje niskimi rejestrami, jak i średnim pasmem. Akcentuje podobnie do Halforda, ale na tym podobieństwa się kończą. Ma chłop swój styl, o co jakże trudno!
Muzycznie mamy tu do czynienia z silnymi wpływami NWOBHM z dominacją wczesnego Maiden (cóż za niespodzianka) i Satan, Thin Lizzy, czasem kłania się Jag Panzer. W epickiej powerballadzie „The Emerald Gift” wyświetla się maidenowa epoka Blaze’a. Tym niemniej, jakże fantastyczne wyczucie własnej melodii prezentuje Transylvania. Solówkowo poziom piekielnie wysoki. Uzależniające.
https://www.facebook.com/transylvaniametal417
Vlad Nowajczyk [9] i [9]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz