Brzmi jak: amerykański power metal
Jarałem się bardzo mocno ich demówkami (https://vladrocker.blogspot.com/2024/11/transylvania-transylvania-i-ii.html), ale debiutancki album dotarł do mnie z rocznym opóźnieniem. Czy warto było czekać? Stanowczo! W porównaniu do wcześniejszych dokonań, więcej tu Blaze’a, ale w takiej formie pan Bailey w swych maidenowych czasach nie był. Kawałek będący hołdem dla Eddiego Van Halena to z kolei czyste Savatage, cudowne pianino!
Siedem długich, epickich form muzycznych. Zespół wyraźnie rozwinął się kompozycyjnie. Szkoda tylko, że to ostatnie dzieło tego składu, jeszcze przed wydaniem płyty z Transylvanii odeszli wokalista i basista, zaś główny kompozytor znacząco ograniczył (czasowo) swoje zaangażowanie.
https://www.facebook.com/transylvaniametal417
Vlad Nowajczyk [9]

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz