piątek, 31 stycznia 2014

THRASHING DAMNATION THRU COMPILATION 2

Defense Records
Brzmi jak: thrashowy składak
Nowa polska scena rośnie w siłę. Na pohybel ponurakom! To już druga edycja popularnej składanki, dzięki której coraz więcej ludzi słyszy, że w naszym kraju da się grać metal bez malowania twarzy, przebieranek i wszechobecnych blastów. Zaczyna się z grubej rury, bo trójmiejski Driller łączy thrash z grindem. Później kapela, która dawno już powinna być duża: The No-Mads. Niszczą, zdecydowanie wyróżniając się z tego krążka. I znów młodzież: rzeszowskie Striking Beast łoi bardzo przyjemnie. Następujący po nich, dość nijaki Komutator pamiętany będzie z debilnej, kibolskiej przyśpiewki. Słabe to to, kogo kurwa obchodzi jakiś ósmoligowy klubik! Rusted Brain – wiadomo, solidna już firma. Lubelski R.O.D. to niezły, szybki crossover.Tester Gier, powstały na gruzach (a raczej brzuchu) Świoniopasa, prezentuje zabawowy crossover, nie ma w kraju drugiej takiej kapeli! Repulsor studyjnie dojrzał i prezentuje się tu bardzo okazale. Raging Death to napierdalanka trochę bez głowy. Menthrass nieco lepiej, ale podobnie jak ich ziomki, brzmienie leży i kwiczy. Na koniec nevermorowaci weterani Rotengeist, trochę z innej parafii jakby.
Składanka bardzo ważna, dzięki niej wiele się dobrego w Polsce dzieje (jak chociażby dołączenie jej do Pure Metal). Wypadałoby na przyszłość popracować nad wyrównaniem poziomu głośności, bo wiadomo że nie przeskoczy się różnic brzmieniowych wynikających z warunków nagrywania. Serce roście, jeszcze parę lat temu takiej płyty nie byłoby czym zapełnić! Thrash till death!!! Więcej na www.defensemerch.com

Vlad Nowajczyk [6.5]

SOLDIER „Dogs Of War”

Starheaven Records
Brzmi jak: bluesrockowe meandry NWOBHM
Zasada płodozmianu ważna jest. Dlatego po thrashowych petardach na tapetę biorę staruszków z Soldier. Przyznaję, nie spodziewałem się aż tak udanego albumu. Choć Ian Dick i spółka wyglądają na mocno zmęczonych życiem dalekim od gwiazd rocka, w muzie tego nie słychać. Ciekawostka: wokalista Richard Frost brzmi bardzo podobnie do tego gamonia z Jamiroquai w czapce z niedźwiedzia. Soldier nie gra na szczęście pop-funky. Soldier gra przebojowego rocka, unurzanego w bluesie i posypanego metalowymi opiłkami. Nie tylko nie spodziewałem się tak udanego albumu. Nie pomyślałbym, iż tak lekka muza wkręci mi się niemożebnie. Zabawne, co nie pasowało mi w Savage, tutaj wydaje się idealne. Kwestia nie stylistyki, a jakości kompozycji. Bita godzina hiciorów, które powinny lecieć w radio przez 24h na dobę. Nie ma sensu wymieniać tytułów, musiałbym bowiem przepisać tracklistę. Soldier nagrał genialny krążek. Czepiać się muszę, zatem dodam tylko, że przydałoby się jeszcze trochę mięcha. Więcej na www.

Vlad Nowajczyk [9]

czwartek, 30 stycznia 2014

MOSH-PIT JUSTICE „Mosh-Pit Justice”

EBM Records
Brzmi jak: power/thrash
Nieczęsto recenzuję płyty bułgarskich zespołów, ale za to wszystkie trzymają wysoki poziom. Nie inaczej jest z tym trzyosobowym projektem. Studyjnym wyłącznie, bo muzycy mieszkają m.in. w USA, a gitarzysta jest jednocześnie... bębniarzem. Bardzo to blekowe, powiedziałbym. Żarty na bok. Mosh-Pit Justice wyrywa z kapci! Nie biorą jeńców od momentu, gdy spokojne intro przeradza się w gitarowy atak, podparty znakomitym śpiewem Georgiego Pejczewa. Kogóż on mi przypomina, hmm... Pewnego rudzielca mianowicie, i nie mam na myśli Mustaine’a. Toć to bułgarski Russ Andersson! Fenomenalnie radzi sobie z wysokim partiami, brzmi niczym jego idol w młodzieńczych latach. A lista wpływów MPT nie jest długa, za to miodna: Forbidden (oczywiście), Exodus, OverKill, Sanctuary, Dark Angel. Marijan Georgiew i spółka nie kryją się z tym zresztą, popatrzcie na okładkę. Świetne granie! Więcej na www.reverbnation.com/moshpitjustice

Vlad Nowajczyk [8.5]

POTENTIAL THREAT SF „Civilization Under Threat”

Old School Metal Records
Brzmi jak: Bay Area Thrash z lekką nutą HC
Podziemni weterani z San Francisco nie próżnują. Choć ich basista Damien Sisson rozbija się po świecie z Death Angel, znaleźli czas na nagranie drugiej pełnej płyty. Jeszcze lepszej niż pierwsza. Wprawdzie zniknęły gdzieś wpływy Kyuss i zespół skłania się ku bardziej tradycyjnemu thrashowi, jakość muzy nie ucierpiała. Ba, wydaje się obecnie bardziej koherentna. Nasłuchali się kapel ze swej okolicy. Wszystkich klasycznych. Od Metalliki do Forbidden. Dołożyli wpływy Cro-Mags i Kaos, a także całkiem sporo Sacred Reich. Efektem jest krążek spójny i piekielnie przebojowy. Nawet balladka się pojawia, jak za starych dobrych czasów MTV. Ciężko uwolnić się od tej płyty, najzwyczajniej na świecie piekielnie wciąga! Więcej na www.facebook.com/potentialthreatsfofficial

Vlad Nowajczyk [8.5]

środa, 29 stycznia 2014

HARLLEQUIN „Hellakin Riders”

Die Hard Records
Brzmi jak: nowoczesny power metal
Pierwsze co rzuca się w uszy to niedopasowanie wokalu do muzy. Mario Linhares, człowiek o przedziwnej manierze śpiewu, brzmi tu jakby wklejono go na chama już po zmiksowaniu całości. Sound gitary i klawiszy (tak, tak!) jest tymczasem brutalny i ostry jak żyleta. Spory dysonans zatem. Im dalej w ponadgodzinną, muzyczna przygodę z Brazylijczykami, tym lepiej. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować, choć wciąż pozostaje wrażenie, iż zespół powinien stroić się wyżej. Świetne rifowanie podparte nieszablonowym wykorzystaniem klawiatury (właściwie bez „typowych” partii) nieźle rokuje na przyszłość, o ile Harllequiny zgrają się w studio. Na żywo już to potrafią. Więcej na www.facebook.com/harllequinband

Vlad Nowajczyk [5.5]

MOS GENERATOR „Nomads”

Ripple Music
Brzmi jak: sabbathowski heavy rock
Włączyłem ten album zaraz po objechaniu gównianego Mothership, nie licząc na wiele. Wgniotło mnie w fotel. Mos Generator to też epigoni Black Sabbath. Tyle że zamiast kopiować, poszli na całość. Ich muza nosi piętno hardrocka z lat 70-tych. Fantastyczne, głębokie brzmienie. Zróżnicowane, wciągające kawałki. Wysmakowane solówki. Bardzo dobre wokale, choć w większości będące kopiowaniem młodego Ozziego. Cover Judasów („Solar Angels”) idealnie wpasowany w klimat krążka. Więcej takich zaskoczeń i jeszcze uwierzę że stoner jako gatunek ma potencjał. Żartowałem. To nie jest stoner. Więcej na www.facebook.com/mosgenerator

Vlad Nowajczyk [8.5]

MOTHERSHIP „Mothership”

Ripple Music
Brzmi jak: nudny stoner
Moda na stoner mierzi mnie od dawna, ale dotąd udawało mi się skutecznie unikać słabszych przedstawicieli gatunku. Do czasu. Bracia Juett zanudzili mnie dokumentnie swą nieudolną podróbką wczesnych Sabbathów. Do kroćset, ileż można jechać na nieprzetworzonych riffach ukradzionych Iommiemu? Nie bez końca, o nie. Tym bardziej w przypadku, gdy obaj wokaliści nie należą do utalentowanych. Nawet najbardziej napruty Ozzy dawał radę lepiej. A jeśli nie da się czegoś zrobić dobrze, to po cholerę w ogóle się za to brać? Wyłącznie dla ludzi codziennie jarających maczankę z bonga.
Więcej na www.facebook.com/mothershipusa

Vlad Nowajczyk [3]

poniedziałek, 27 stycznia 2014

COMPLEX 7 „c7.09”

Brzmi jak: techno thrash
Kto lubi progresywno-techniczne thrashowanie, powinien zwrócić uwagę na ten niemiecki (do niedawna) kwartet. Wprawdzie ich najnowsza EPka ma już ponad 4 lata, a dwa wcześniejsze długograje odpowiednio 8 i 11, lecz wciąż zaliczać ich można do grup poszukujących. Odrzucając spore wpływy starego Iced Earth, zdecydowanie przeważyli w stronę Coronera, Megadeth (z najlepszych lat) i Atheist. Pomimo dużego stopnia skomplikowania, kawałki pozostają całkiem przebojowe, dużo w nich wpływów klasycznego Annihilatora. Oby nowy wokalista i bębniarz okazali się wystarczająco zdolni, czas najwyższy na kolejny materiał! Więcej na www.facebook.com/complex7official

Vlad Nowajczyk [7]

czwartek, 23 stycznia 2014

FINAL FRIGHT „Abusive Grindhouse”

Brzmi jak: Bay Area thrash z punkowym wokalem
Czy to crossover? Raczej nie, po prostu niejaki Deriu nie umie śpiewać. Chwilami wręcz melodeklamuje, na swoje szczęście nie próbuje niczego wyciągać na siłę. Ot, ten typ już tak ma. Ma i wcale nie przeszkadza w odbiorze melodyjnego, nieźle skomponowanego thrashu tworzonego przez tą włoską ekipę. Ciężej niż ich ziomki z Game Over, ale wciąż typowo kalifornijsko łoją kolesie z Final Fright. Na uwagę zasługuje dobrze słyszalny bas, często wybijający się spomiędzy gęstych riffów. Zapewne niektórzy będą kręcić nosami na wokal, ale nie ja. Czekam na jeszcze. Więcej na www.facebook.com/finalfright

Vlad Nowajczyk [6]

DECIBEL HAMMER „Culture Of Extermination”

Brzmi jak: thrash ze Wschodniego Wybrzeża
USA, uściślając. Choć pochodzą z Finlandii, młodziaki z Decibel Hammer szczególnie upodobali sobie wczesny Nuclear Assault. Mamy więc tu wściekły, agresywny thrash do którego dorzucili deathemetalowy ciężar. Niby nic odkrywczego, a jednak słucha się o piekło lepiej od choćby takiego War Device. Czuję, że z tego trio będą ludzie. No właśnie. Tylko trio, a hałasu robią całkiem sporo. Więcej na www.facebook.com/decibelhammer

Vlad Nowajczyk [6.5]

THE STORYTELLER „Dark Legacy”

Black Lodge Records
Brzmi jak: najlepsze czasy euro-power metalu
Człowiek-słoń powraca! Po ośmioletniej przerwie najbrzydszy wokalista w historii power metalu znów czaruje swoim doskonałym śpiewem. Wyobraźcie sobie Grzegorza Kupczyka znającego angielski. Do tego umiejącego charknąć niczym Udo i pozawodzić w średnich rejestrach jak Peavy z Rage. To właśnie Lars Göran Persson. Reszta muzyków ustępuje mu wprawdzie urodą, ale akompaniują doskonale. Gratka dla fanów starego Blind Guardian (do 1998) i Gamma Ray z najlepszych czasów. Rewelacyjne kawałki, bogato zaaranżowane a jednocześnie pełne metalowego pazura. O tak, to nie jest pałerek dla gimbusów. To prawdziwy metal, zresztą fizjonomia L.G.P. nie pozwala tej ekipie kierować twórczości do fanek Edguy. Dawno tak doskonale nie bawiłem się, słuchając euro-poweru. Najwyraźniej nie sam gatunek się wyczerpał, a padły kapele, zbyt często wydające płyty. Pora odesłać „wielkich” na ławkę rezerwowych i wypuścić więcej takich gagatków jak ten szwedzki kwintet. Czad! Więcej na www.facebook.com/thestorytellersweden

Vlad Nowajczyk [9]

środa, 22 stycznia 2014

WAR DEVICE „The Anger”

Brzmi jak: przeciętni kopiści starego Kreatora
Taki piękny początek... intro złożone z fragmentów kultowych kompozycji to najlepsza część niniejszej EPki. Dalej nie bardzo jest o czym pisać, ot kolejna kapela, która chciałaby być Kreatorem. Tym z lat 1986-88. Nawet „Under The Guillotine” nagrali. Tak sobie. Grecy niczym nie imponują i albo solidnie wezmą się do roboty, albo znikną w powodzi podobnych kapel. Więcej na www.facebook.com/wardevice

Vlad Nowajczyk [4.5]

HÜRLEMENT „Terreur et Tourment”

EmanesMetal Records
Brzmi jak: przyjemne patataje
Lubię podziemny heavy metal. Kapele, które nie są ograniczone własną, wypracowaną przez dziesięciolecia stylistyką i mogą swobodnie lawirować między rafami, na których spoczywają takie wraki jak Iron Maiden czy Manowar... No właśnie, wpływy tych dwóch, niegdyś jakże płodnych, grup, przewijają się na „Terreur et Tourment” nieustannie. Przeplatane są przy tym motywami kojarzącymi się z Running Wild, Accept, Helloween, Grave Digger, Gamma Ray... tylko Judasów brakuje. Nic to, udaje się Francuzom grać na tyle różnorodnie, że nie nużą. Umiejętności techniczne, wiadomo, wysokie. Płyta wchodzi lekko, łatwo i przyjemnie. Czegóż jeszcze chcieć... Więcej na www.hurlement.fr

Vlad Nowajczyk [7]

wtorek, 21 stycznia 2014

DESECRATE „At The Edge Of Sanity”

Brzmi jak: progresywny power/thrash metal
Kalifornijczycy z Desecrate od ponad dekady tworzą świetnie zrobioną muzę, ale płyty wydają rzadko. To dopiero drugi ich pełny krążek, w dodatku wydany po siedmioletniej przerwie. Przyznać trzeba, że wypchany ponad miarę. Do dziesięciu nowych kawałków dołożono dwa ponownie zarejestrowane numery z debiutu, digipak zawiera też dodatkowe DVD. DVD całkiem niepotrzebne, bowiem zawierające (jak zwykle nudne) „making of”. Ktoś powinien ustawowo zakazać takich „bonusów”. Wracając do muzy. Przebojowa i świetnie wykonana mieszanka wpływów takich formacji jak: Iced Earth, Grave Digger, Metallica (z 90s), Hatebreed, Rebellion (wczesne) okraszona patentami rodem z nowej fali thrashu (Hexen). Wszystko zacne i nawet smakowite, lecz brak jakiejś myśli przewodniej. Każdy numer odbiega stylistycznie od poprzedniego, co niekoniecznie działa na korzyść Desecrate. Z całą pewnością jest to jednak krążek, do którego chce się wracać. Ba, ocena może wzrosnąć. I uwaga: pomimo prawie 69 minut, nie nuży! Więcej na www.facebook.com/desecratemusic

Vlad Nowajczyk [7]

WICKED MYSTIC „Beware And Whisper”

Brzmi jak: przeciętność
Ani szalony, ani mistyczny. Co gorsza, nie ma się też czego obawiać ani o czym szeptać. Jasno i wyraźnie piszę więc: ci Holendrowie to idealnie wyważona przeciętność. Niby coś gra i trąbi, ale tak bardzo nic to mi nie robi, że aż się zdziwiłem. Wszak miał to to być power/thrash, jedna z moich ulubionych kombinacji stylistycznych. Nigdy nie słyszałem o Wicked Mystic przed 2003 rokiem, więc ich powrotu nie mogłem oczekiwać z utęsknieniem. Nie potrafię w dodatku odróżnić ich ponownie nagranych „klasyków” od nowych kawałków. Całość jest tak miałka, że nawet nie chce mi się tego sprawdzać na metal-archives. Tej muzie brak polotu, jest wyraźnie wymęczona. Tak jak zmęczone są twarze czterech niemłodych panów, spoglądające na mnie z otchłani digipaka. Na koniec częstują pozbawioną kopa wersją „Bonded By Blood”, który pasuje tu niczym świni siodło. Dziękuję, postoję. Siłowa mieszanka szwedzkiego death i pozbawionego 90% energii starego Nevermore wędruje na półkę, gdzie zapewne postoi do czasu, aż płyty przestaną mi się mieścić w domu i zacznę pozbywać się niepotrzebnych. Więcej na www.facebook.com/wickedmysticmetal.com

Vlad Nowajczyk [4]

niedziela, 19 stycznia 2014

ALITOR „Embittered”

Brzmi jak: techniczny, progresywny thrash
Serbski kwartet też zabija, ale jakże inaczej! Trzy rozbudowane kompozycje składają się na ich debiutancką EPkę. To o co najmniej drugie tyle za mało, za krótko! List inspiracji? Death, VoiVod, Toxik, Realm... Cóż za wyśmienita mieszanka, niemal doskonałe wyważenie agresji, melodii i techniki! Zaskakujące u tak młodej formacji, lecz nowa fala thrashu to do siebie ma. Każdy może wyskoczyć z dziełem wybitnym! Każdy może też postawić kloca, ale ja nie o tym tutaj. Szczególnie polecam wokale, Marko Todorović nie wypadł sroce spod ogona. Dawno nie słuchałem tak krótkiej płyty z takim bananem na ryju. Czekam na pełną płytę! Więcej na www.facebook.com/alitorofficial

Vlad Nowajczyk [8.5]

BIO-CANCER „Ear Piercing Thrash”

Athens Thrash Attack
Brzmi jak: melodyjny, lecz brutalny thrash
Choć jedyną znaną dziś grecką formacją thrashową pozostają Suicidal Angels, podziemie wrze. Szczególnie w Atenach, skąd pochodzi Bio-Cancer.  Ich bezkompromisowe łojenie nie pozostawia wątpliwości co do skali talentu. Żadnego kalkowania Slayera. „Środkowy” Kreator, współczesny Tankard spotykają Morbid Saint, Demolition Hammer , Exodus i Suicidal Tendencies. Jadowitości wokalu pozazdrościć mogliby Lefterisowi norwescy leśnicy. Koleś jest nie do podrobienia ze swym skrzekiem. Uzupełniają go suicidalowo-exodusowe chórki. Ale, ale. Bio-Cancer zabija riffami, solówkami i melodiami. Piekielnie intensywne 29 minut. Okładka zaś mówi sama za siebie. Zacne. Więcej na www.facebook.com/biocancerofficial

Vlad Nowajczyk [8]

sobota, 18 stycznia 2014

DRILLER „All Shall Burn”

Brzmi jak: mikstura thrashu i grinda
Od wydania demówki minęło sporo czasu, którego trójmiejska formacja nie zmarnowała. Ich thrash’n’roll nabrał barw. Wciąż mocno inspirowany Motorhead, Sodom i Tankard, cuchnący hektolitrami piwa, wchodzi łatwo i przyjemnie. Elementy siekane zaczęły pasować do reszty, choć te nagłe przyspieszenia a’la Brutal Truth wciąż mnie dziwią. Nic to, Driller ma na siebie dość ciekawy pomysł i warto im kibicować. Są zombiaki, krew i flaki? Są. Musi być też wódka, dużo dużo dużo wódki, bowiem w czterech numerach udzielają się goście z Finlandii. Jeden z nich jest ponoć całkiem znany, lecz nie w thrashowych kręgach. Całość wydaje się jeszcze odrobinę niespójna, ale ograniczenie granjdowania wpłynęłoby na mniejszą rozpoznawalność kapeli, więc coś za coś. Więcej na www.facebook.com/driller.poland

Vlad Nowajczyk [7]

piątek, 17 stycznia 2014

RAVEN BLACK NIGHT „Barbarian Winter”

Metal Blade Records
Brzmi jak: Jekyll i Hyde
Rzadko trafiają się albumy aż tak bardzo niepotrzebnie rozciągnięte. Często słabizna pojawia się bowiem bardzo wcześnie, zapowiadając nadciągającą katastrofę. W przypadku tych Australijczyków początek jest bardzo dobry. Ba, ocierający się o rewelację sezonu. Takie „Mystery Woman” to prawdziwy hicior. O ile można mówić o hiciorach, gdy w grę wchodzi melancholijny, epicki doom/heavy metal. A jednak. Połowa płyty jest wspaniała. Niestety, druga rozczarowuje. Zaczyna się niepotrzebne mieszanie, jakieś skrzeki, rzygi... Rzut oka na metal-archives i mamy rozwiązanie: cały skład RBN gra od lat siakieś prog-folki, a rekreacyjnie bleka! Nic dziwnego, że tych naleciałości pozbyć się nie mogli. Zepsuli tym samym cały efekt. Zgniłą wisienką na torcie jest cover „Changes” wiadomo kogo. Nie polecam mało odpornym.
Cóż, mimo powyższych zastrzeżeń, spora część płyty zawiera wyśmienitą muzę, więc ocena będzie dość wysoka. Oby tylko na przyszłość odłożyli swe nietypowe wpływy na półkę... Więcej na www.facebook.com/ravenblacknightofficial

Vlad Nowajczyk [6]

środa, 15 stycznia 2014

ULTRA-VIOLENCE „Privilege To Overcome”

Punishment 18 Records
Brzmi jak: nowoczesny thrash, bez cudzysłowu
Tym młodym Włochom udała się rzecz niesłychana. Do wpływów klasycznego thrashu z obu stron Sadzawki dodali elementy, wydawałoby się, nieprzystające. Ot, na przykład deathcorowe breakdowny. Ba, rzygnięcie też się zdarza. Są i blasty. Rzadko oczywiście, ale są. W skrócie – zastosowali w roli ozdobników niemal wszystkie możliwe patenty, używane w innych podgatunkach. Ze szczególnym uwzględnieniem tych „współczesnych”. I, kurka wodna, całość brzmi znakomicie. Spójnie, przebojowo, nic a nic nie trąci subkulturą tuneli w uszach i żelowanych grzywek. Co doprawdy zaskakujące, debiutancki album Ultra-Violence trwa niemal godzinę i nie zanotowano żadnych dłużyzn, przestojów, słabych punktów. Oczywiście, niby podobny misz-masz oferuje Warbringer, ale Włosi ani trochę ich muzycznie nie przypominają. Moc! Więcej na www.facebook.com/ultraviolencemetal

Vlad Nowajczyk [8.5]

piątek, 10 stycznia 2014

SMALL HEAP MISERY „Injected Overdose”

Brzmi jak: power/thrash metal
Wiązanka wesołych piosenek o antyreligijnym charakterze, to się musi podobać mi. O tak. Nie wiem, skąd się wzięli ci Niemaszkowie, mało o nich słychać, ale rzępolić potrafią. Nie jest to żadna wielka sztuka metalu, lecz poprawny power/thrash. Trochę Megadeth, trochę starego Brainstorm, Grave Digger, Rage, Sodom, Tankard... Bardzo zacne melodie, zapadające w pamięć refreny („Blasphemic”!!!), rewelacyjne solówki. Będą z nich ludzie, o ile utrzymają ten poziom. Więcej na www.smallheapmisery.de

Vlad Nowajczyk [7]

COLDSTEEL „America Idle”

StormSpell Records
Brzmi jak: Iced ‘eth
Było już tu kiedyś o Coldsteel, lecz po reaktywacji to zupełnie inny zespół. Świadomy kierunku, w jakim podąża. Zmiany składu mają tu coś do rzeczy, czuć że wokalista Troy Norr prowadzi kapelę według swojego planu. Plan ów bardzo przypomina wczesne, genialne dokonania Iced Earth. Do tego sporo Megadeth, zwłaszcza w solówkach. Całość okraszona wgniatającym w ziemię brzmieniem. Ani trochę nie przesadzonym. Wszystko gra idealnie, wyeksponowano każdy element. Najważniejsze są jednak kompozycje – same hiciory! Niesatysfakcjonujący pozostaje czas trwania płytki – niewiele ponad 20 minut. Oby szybko zabrali się do tworzenia kolejnego materiału, trzymam kciuki! Nie byłbym tylko przekonany, czy Ameryce potrzebna jest konserwatywna rewolucja, której rzecznikiem jest Troy (kolejne podobieństwo do Iced Earth). Więcej na www.facebook.com/coldsteelny

Vlad Nowajczyk [7.5]

DEVIL TO PAY „Fate Is Your Muse”

Ripple Music
Brzmi jak: hard’n’ heavy doom
Południowe granie z Indiany? Co w tym dziwnego, wszak mieliśmy kiedyś polgrunge.  Temu kwartetowi, szczęśliwie, daleko do koszmarków z mrocznych polskich 90s. Ten kwartet miażdży. Czterech muzyków, czwarta płyta, cztery lata przerwy międzu płytami... Stachursky się kłania. A tak serio, kłaniają się Black Sabbath, Led Zeppelin i Alice In Chains. Z tych oczywistych składników upichcono całkiem nieoczywistą zupkę, którą można pożerać w nielimitowanych ilościach. Dwanaście numerów, które nie mają prawa się znudzić. Każdy inny, wszystkie znakomite. Nie zawsze mam ochotę na takie granie, ale gdy mam... Diabeł zapłać! Więcej na www.facebook.com/deviltopay

Vlad Nowajczyk [9]

czwartek, 9 stycznia 2014

AGGRAVATOR „Age Of Combat EP”

Brzmi jak: brutalny oldschoolowy thrash
Pojawiło się ostatnio sporo kapel prezentujących brutalną stronę thrashu. I dobrze. Jest ich więcej niż na przełomie 80s/90s. I dobrze. Aggravator napierdala jak należy. Więcej niż dobrze. Łącząc agresję wczesnej Sepultury i Slayera z Dark Angel i Death, nie zapominają o odrobinie finezji. Tę zapewniają wpływy klasycznych albumów Megadeth. Skojarzenia z Sadus, Rotting Corpse czy Demolition Hammer jak najbardziej słuszne i zbawienne. Trochę już czasu minęło od wydania tej EPki, z niecierpliwością czekam na nowy materiał. Więcej na www.facebook.com/aggravatorthrashmetal

Vlad Nowajczyk [7.5]

REANIMATOR „Great Balls”

Brzmi jak: Exohilator
Tytułowe „wielkie jaja” nie mają bynajmniej związku z wyjątkową oryginalnością piątki z Montrealu. To tylko stary skandalista Jerry Lee Lewis, którego sztandarowy numer nagrali na swej najnowszej EPce. Jest to zresztą jedyny wyróżniający się utwór, jedyny posiadający własny sznyt. Takie to jaja. Pozostałe brzmią jak Annihilator z Robem Dukesem na wokalu. Ot, kalka niestety. Kanadyjczycy z pewnością mogą się szczycić wysokimi umiejętnościami instrumentalnymi, lecz tak oczywista mieszanka nie ma prawa zachwycać. Więcej na www.facebook.com/reanimatormtl

Vlad Nowajczyk [5]

środa, 8 stycznia 2014

VOZ „Shadows of Death”

Brzmi jak: judasowski heavy metal
Morrie Vozdecky z pewnością kocha Judas Priest. Do tego stopnia, że jego własną kapelę nietrudno uznać za hołd dla tych brytyjskich klasyków. Hołd o tyle ciekawy, że muzycznie osadzony w najlepszych latach JP  z niewielkim dodatkiem Savatage i pochodnych. Wokalnie za to Morrie przypomina Rippera Owensa, lecz w średnich tonacjach. Voz zna możliwości swego głosu i nie próbuje się wspinać zbyt wysoko. Niezłe, przebojowe kompozycje, do tego gościnne sola (mniam)zagrali Pete Blakk (ex-King Diamond) i Dave Garcia (Cage), ale do pierwszej ligi epigonów Halforda i spółki dość daleko. Wszystko za sprawą fatalnie wyprodukowanych bębnów. Cuchną plastikiem na kilometr i nie dam głowy, czy w całości nie zostały sztucznie stworzone. Więcej na www.vozmetal.com

Vlad Nowajczyk [5.5]

TORMENT TOOL „Under Friendly Attack”

GegenTrends Records
Brzmi jak: Sepultallica
Choć Germańcy poczynili pewien postęp w stosunku do debiutu, ich podstawowe inspiracje nie zostały przykryte świeżą warstwą własnych pomysłów. Wokale Ulliego to wciąż naśladownictwo młodego Maxa Cavalery. Bardzo dobre, ale naśladownictwo. Muzycznie stara Sepa łączy się ze Slayerem, a jakże by inaczej. Slayer gładko przechodzi w... „Master Of Puppets”. O tak, okładkę tego albumu z pewnością ta czwórka ma na ścianie próbowni. „I żeby tylko nie zapomnieć o wrzuceniu metallikowego motywu!”. Warto przypomnieć, że zrzynanie z MOP było jedną z przyczyn zapętlenia się sceny thrashowej pod koniec lat 80-tych, a także zantagonizowania fanów pojawiającej się dopiero sceny death. Cóż, młodziaki pewnie tego nie wiedzą. Czas najwyższy odstawić Lar$a i spółkę, a efekty same przyjdą. Warsztat mają bowiem sprawny, a i z komponowaniem nie jest najgorzej... wyłączając wyżej wymienione patenty. Więcej na www.tormenttool.com

Vlad Nowajczyk [6]

ODD CREW „Beyond The Shell”

KMK Records
Brzmi jak: „nowe” In Flames
Bardzo wysokie umiejętności bułgarskich grajków zaprzęgnięte zostały do służby podłym, „nowoczesnym” dźwiękom. Odd Crew bardzo stara się być „nowym” In Flames. Na podwalinie melodeathu wrzuca do jednego wora wszystko, co najmodniejsze w ciężkiej muzyce. Rezultat jest trudny do strawienia, tym bardziej iż album trwa ponad 70 minut. Doprawdy trzeba mieć tupet! Najlepszymi fragmentami pozostają akustyczne pasaże i te chwile, gdy kapela zapomina o „nowoczesności” i po prostu zrzyna ze starego, jeszcze dobrego In Flames. Na 4 wystarcza, ale obawiam się że dalej będzie gorzej. Więcej na www.facebook.com/oddcrew

Vlad Nowajczyk [4]

czwartek, 2 stycznia 2014

BLOODY ROOTS „Az ígéretek földjén”

Nail Records
Brzmi jak: thrash a’la 90s, lecz nie do końca
Nazwa może mylić. Na początku zaznaczam więc, że dwa bonusowe covery: „Refuse / Resist” i rzeczone „korzonki” to zdecydowanie najsłabsze kawałki na tym obszernym, dwupłytowym wydawnictwie. Żadna popularna metalowa płyta nie zestarzała się tak fatalnie jak „Roots”, stąd wybór nazwy może od Węgrów odrzucić większość potencjalnych odbiorców. Nie czyńcie tego błędu! Bloody Roots jest bowiem projektem wokalisty Moby Dick, Tamasa Schmiedla i... jego syna, wymiatacza Balazsa. Udało im się stworzyć muzykę całkiem ciekawą, będącą skrzyżowaniem oldschool thrashu i post-sepulturowych naleciałości. Ot, coś co nie udało się naszym Acid Drinkers, którzy już od niemal 20 lat błądzą. Schmiedlowie nie wpadli w pułapkę „nowoczesności”. Ich muza gna, łomoce i pędzi, zaś (nie onanistyczne!) sola juniora wzbogacają kompozycje o skojarzenia z wczesnym Children Of Bodom. Najczęściej kłaniają się jednak Xentrix i Rage z końca 90s. Ot, power/thrash środka, zrobiony dobrze, lecz bez obsrania. Gościnny występ Attili Vorosa (ex-Nevermore) warto odnotować. Bonusowego DVD z mnóstwem klipów, koncertów, coverów, raportów nie oceniam, gdyż nie jarają mnie takie dodatki. Więcej na www.facebook.com/bloodyrootsband

Vlad Nowajczyk [6]

REQUINOX „Through The Eyes Of The Dead”

Brzmi jak: niezobowiązujący power/heavy
Norwescy fani „Load” i „Reload” niczym nie mogli zaskoczyć. Ich fascynacja ciemną stroną Metalliki słyszalna jest w każdym z z jedenastu kawałków. Szczęśliwie dodali coś od siebie, sporo ajronowania, dzięki czemu brzmią chwilami jak III-ligowi naśladowcy wczesnych dokonań Rage. Cieniem na całości kładzie się wokal. Nie, nie fałszuje. Śpiewa w tonacji, po prostu jego możliwości są bardzo ograniczone. Na młodzieniaszka nie wygląda, więc nie należy się spodziewać poprawy w przyszłości. Tylko... czy można tu o jakiejś przyszłości dywagować? Nie sądzę. Requinox jawi mi się jako niezobowiązujący, lokalny zespolik, który jest w stanie rozhuśtać publikę w kilku barach w Oslo, ale nigdzie poza swoją okolicą nie zainteresuje się nim pies z kulawą nogą. Kapel na tym poziomie, do tego lepiej wyglądających (nie oszukujmy się, image MA znaczenie) są setki. Wszędzie. Sad But True. Więcej na www.requinox.net

Vlad Nowajczyk [4.5]

OMISSION „Pioneers Of The Storm”

EmanesMetal Records
Brzmi jak: speed/thrash z czarcim przytupem
Czarci przytup, czyli żenujące blekowe wstawki, wydają się być umieszczane w kompozycjach Hiszpanów jedynie w celu usprawiedliwienia imedżu a’la wczesne Sarcofago. Szczęśliwie Omission obrali sobie ambitniejsze cele do naśladowania, łojąc całkiem błyskotliwy speed/thrash a’la wczesny OverKill. Uwagę zwracają dopracowane aranżacje wokali. „Pioneers Of The Storm” stanowi ogromny postęp w stosunku do poprzednich wydawnictw. Kapela pozbywa się powoli blektraszowego piętna, co nie oznacza bynajmniej stępienia pazura. Pazur ów po zmyciu czarnej emalii zdaje się ostrzejszy niż kiedykolwiek. Więcej na www.facebook.com/omission.es

Vlad Nowajczyk [7]