sobota, 28 lutego 2015

MOSH-PIT JUSTICE „II – JUSTICE IS SERVED”

StormSpell Records
Brzmi jak: power/thrash
Zaczyna się rasowym, sabbathowskim riffem. Dalej zaś mamy mieszankę najnowszego Hiraxa z klasycznym Forbiddenem. Ładnie się to to zazębia, bardzo ładnie. Na dokładkę metallikowa półballada. 40 minut mija jak z bicza strzelił i chce się jeszcze. Przebojowe kompozycje, świetny warsztat, pyszne wokale. I gdyby tylko bębny nagrał człowiek, a nie komputer, radocha byłaby pełna. Zadziwiający przy tym podział obowiązków. Kompozytor całości, Marijan, nie zagrał na „dwójce” ani nuty. Za bas odpowiada gitarzysta Staffa, odgłosy paszczowo wydaje Georgi. Tym samym szanse na sceniczny debiut tego projektu stają się iluzoryczne. A szkoda. Więcej na www.facebook.com/moshpitjustice

Vlad Nowajczyk [8]

czwartek, 26 lutego 2015

BLOODROCUTED „Disaster Strikes Back”

Punishment 18 Records
Brzmi jak: germański thrash + amerykański death
Widziałem tych młodych Belgów na żywo. Pamiętając ich niezbyt ciekawy debiut sprzed dwóch lat, nie oczekiwałem wiele. Pozytywnie mnie zaskoczyli. Zafundowali mi też emocjonalny rollercoaster, bo po powrocie do domu odpaliłem ich nową płytę. Znów byłem zaskoczony. Jakże niewielki postęp poczynili między pierwszym a drugim krążkiem! Widać to po okładce, którą bez dokładnych oględzin ciężko odróżnić od poprzedniej. Żarcik. Zmieniła się część wpływów, klimaty crossover zastąpione zostały przez wczesne Death, Morbid Angel i Immolation. Nie wpłynęło to na jakość kompozycji, którym wciąż brak spójności. Ot, różniste klocki ułożone niewprawną ręką. Jak to możliwe, czyżbym oglądał na scenie inną kapelę? Ano, „Disaster Strikes Back” zarejestrowano w połowie 2013, tuż po „Doomed To Annihilation”. Przez półtora roku wiele się zmieniło, obecne oblicze Bloodrocuted przemawia do mnie o wiele bardziej. Więcej na www.facebook.com/bloodrocutedthrash

Vlad Nowajczyk [5.5]

PHANTOM „...Of Gods And Men”

Brzmi jak: klasyczny heavy z doomową nutką
Znów Kanada, niewyczerpane źródło doskonałego metalu różnej ciężkości. Duo (po nagraniach odszedł perkarz) z Toronto łoi klasyczny heavy, uzupełniając go korzennym, sabbathowskim brzmieniem. Skojarzonek mnóstwo: wczesne (do „Powerslave”) Maiden, Angel Witch, Saxon, Virgin Steele. Z nowszych Slough Feg. Kompozycje przestrzenne, z dużą rolą basu. Ten zaś – często przesterowany, robi za drugi instrument solowy. Wyśmienite wokale, słyszalny luz w śpiewie DD Murleya. Dużo hiciorów, ma Phantom wyraźną skłonność do dobrych, niezrzynanych melodii. Kolejna duża nadzieja z krainy klonowego syropu. Więcej na www.facebook.com/x6x.phantom.x6x

Vlad Nowajczyk [8.5]

ARSENITE „Apophis”

Rambo Music
Brzmi jak: power/thrash
„Duponocka”, cóż za ciekawa nazwa. Nie kryje się za nią żaden grindowy hałas, Szwedzi grają tradycyjnie i nieco zachowawczo. Wśród swoich wpływów wymieniają Megadeth, Metallikę, Mercyful Fate, Testament, Judas Priest, Wolf... a całość i tak brzmi niemal jak Xentrix. Nie ten klasyczny, lecz schyłkowy, ze „Scourge”. Jeszcze bardziej kojarzy się z Hellfighter. Tu również thrashowy pazur został elegancko spiłowany, zaś melodie wygładzone. Umiejętności wokalisty nie pozwalają na zaliczenie Arsenite w poczet formacji powermetalowych. Wypisz-wymaluj Simon Gordon. Czy to źle? Ani trochę! Całość wchodzi bez popitki i prosi o jeszcze. Że niedosyt? Jest co poprawiać na kolejnych albumach. Więcej na www.facebook.com/arseniteofficial

Vlad Nowajczyk [7.5]

wtorek, 24 lutego 2015

MANIFESTIC „Manifestic”

Brzmi jak: dzieci Deathrow
Przez wiele lat marzyłem, by ktoś zainteresował się ogromnym potencjałem, jaki pozostawiła niedoceniona grupa Deathrow. I oto jest! Dwadzieścia trzy lata od ostatniego albumu kultowej formacji ich dzieło podjęła młoda ekipa z tego samego kraju. Manifestic, jak ich poprzednicy, nie grają „po niemiecku”. To muzyka zbyt ambitna, by ograniczać się do jednego kraju czy podgatunku. „Techniczny thrash” zawiera bowiem w sobie całe spektrum rockowych wpływów. Dla takiego czubka jak niżej podpisany ma tu miejsce próba stworzenia łącznika między trzecim a czwartym krążkiem Deathrow. Piekielnie dobra próba, zważywszy iż mamy do czynienia z demówką. Więcej na www.facebook.com/manifesticofficial

Vlad Nowajczyk [-]

HUINCA „Sic Semper Tyrannis”

Digmetalworld Records
Brzmi jak: niespójny groove/folk
Zaczyna się jak macarena grana na sfuzowanych gitarach. No dobra, niech będzie że to latynoski folk. Dalej robi się dość ciekawie, połączenie Pantery i rzeczonego folku nawet trzyma się kupy. Niestety, do czasu. Gdy pojawia się rapowanie, odpadam. Tak samo działają rwące się, niespójne riffy, prowadzące absolutnie donikąd. Zmarnowany potencjał, bo umiejętności grajków (zwłaszcza basisty) są bardzo wysokie. Więcej na www.facebook.com/huincaofficial

Vlad Nowajczyk [4]

środa, 18 lutego 2015

THRASHIT „Neckbangers”

Disco Destroyers Music
Brzmi jak: demo Destruction
Malezyjskie trio łoi diabelski thrash w wersji z 1983 roku. Wczesna, bardzo wczesna Germania. Bezpośrednie wpływy: Venom+Bathory. Nihil novi sub sole: gitary tnące jak komary, dużo napierdalania. Na duży plus solówki i podejście do grania. Ciekaw jestem, jak zabrzmią w cywilizowanych warunkach, po tym garażowym materiale nie sposób prognozować ich przyszłości. Ostatnio poszerzyli skład, pozostaje czekać na pełny krążek. Więcej na www.facebook.com/thrashitneckbangersofficial

Vlad Nowajczyk [-]

DEEP „Celebrity Death”

Brzmi jak: klimatyczny doom
Finowie, a brzmią niczym Angole. Deep to jakby zaginieni młodsi bracia wczesnych My Dying Bride i Anathemy. Podobny mroczny klimat, desperacja, samotność itp. itd. Instrumentatrium ograniczone jednak do klasycznego zestawu. Wokale czyste, przy czym główny znakomity. Chórki... za chórki krecha, pojawiają się ewidentne fałsze. Pół punktu zwrotu za autentyzm. Więcej na www.deepmetal.bandcamp.com

Vlad Nowajczyk [6]

poniedziałek, 16 lutego 2015

KRIEGS LEGION „War Bastard”

Street Rock Records
Brzmi jak: Pro-Pain’n’roll
Odkąd Gary Meskil i nowa spółka zaczęli kombinować ze stylem, straciłem zainteresowanie Pro-Pain. Zdecydowane wolałem ich jednakowe płyty od dziwnych eksperymentów. Cóż, życie nie znosi pustki i oto Kriegs Legion. Kapela brzmiąca niemal idealnie jak stary Pro-Pain. Różnicę robią solówki. Tak głęboko zakorzenione w rock’n’rollu, że bardziej się nie da. Pyszne danie, pół godziny mija jak pięć minut. Oczywiście tylko dla zwolenników tradycyjnie metalizowanego hardcore, inni będą narzekać że im nudno. Więcej na www.facebook.com/kriegs.legion

Vlad Nowajczyk [7]

niedziela, 15 lutego 2015

GREYZONE „Release The Madness”

Nordic Records
Brzmi jak: klasyczny heavy metal
Szara strefa, szara okładka... Jakoś nie rzucają się Norwegowie w oczy, a powinni. Muza bowiem jest znakomita. Wyobraźcie sobie Black Sabbath z Dio, ale bez Dio. Sama muza. Potężny heavy metal z pojawiającymi się gdzieniegdzie (pamiętacie „Dehumanizer”?) wpływami thrashu. Drapieżne kompozycje, świetna melodyka, chwytliwe refreny. Na koniec wokal. Niebezpiecznie przypominający Blaze Bayleya sprzed dołączenia do Iron Maiden, a także samego Bruce’a z solowych płyt. Klasycznie wyszkolony, perfekcyjny. Znakomity album o którym usłyszało, jak dotąd, niewielu. Więcej na www.facebook.com/greyzonenor

Vlad Nowajczyk [8.5]

IMPALERS „Prepare For War”

Brzmi jak: przerywnik przed drugą płytą
Duńscy maniacy germańskiego thrashu nie próżnują. W oczekiwaniu na drugi krążek wypuścili własnym sumptem krótką EPkę. Dwa nowe numery. Jeden typowy dla nich, drugi nieco inny. Otwieracz brzmi niczym Metallika na riffie Ministry. Do tego z wokalem a’la Angela Gossow (gościnnie Lasse z Essence). Płytkę uzupełniają dwa covery (Sodom i Motorhead). Pierwszy lekko stuningowany, brzmi jak własny kawałem Impalers, brawo. Drugi, jak to zwykle z numerami Motorów bywa, nie poddaje się obróbce. Wciąż słychać Lemmy’ego i spółkę. Czternaście minut szybko mija, przydałby się jeszcze jeden kawałek... Więcej na www.facebook.com/impalers

Vlad Nowajczyk [-]

sobota, 14 lutego 2015

DEMOLITION SAINT „Ignorance Is The Law”

Wine Blood Records
Brzmi jak: amerykański thrash
Kapele z Włoch nie zawodzą. Trudno mi przypomnieć sobie tamtejszych młodziaków, którzy nie dawaliby rady. Demolition Saint (w składzie były wokalista MadMaze) to propozycja dla fanów Bay Area. Od Heathen, Forbidden przez Exodus i debiut Metalliki. Ze słyszalnymi wpływami Xentrix, Sacred Reich i (wokal!) Motorhead. O technice pisać nie trzeba, kompozycje długie i ciekawe, wyśmienite melodie i tyllko... cztery kawałki! Czekam na długograja. Więcej na www.facebook.com/demolitionsaint

Vlad Nowajczyk [8]

piątek, 13 lutego 2015

POTLATCH „Самый страшный зверь”

Brzmi jak: epicki death metal
Wiecie co to potlacz? Przyznam, nie miałem pojęcia, choć od dziecka interesowali mnie Indianie. Tajemnicza kapela z Sankt Petersburga, poza samą nazwą, zakorzeniona jest jednak w kulturze rosyjskiej. Fenomenalna oprawa graficzna, kolorowe ryciny zdobią teksty do wszystkich jedenastu kawałków. Ani słowa przy tym o samych muzykach, bądź rejestracji tego albumu. Albumu wyprodukowanego świetnie i zawierającego znakomitą muzę. Nie interesuje mnie współczesny death metal, więc z radością przyjmuję tak oldschoolowe wydawnictwa. Kłaniają się wczesny Paradise Lost, Dismember, Bolt Thrower, Deicide, At The Gates. Powalające aranżacje. Ciekawym ogromnie, kto i dlaczego kryje się pod nazwą Potlatch. Ktokolwiek to jest, ma talent, wyobraźnię i umiejętności. Jednego tylko nie rozumiem: dlaczego twierdzą, że grają „dark hardcore”. Więcej na www.ptltch.bandcamp.com

Vlad Nowajczyk [8.5]

czwartek, 12 lutego 2015

ABACINATION „The Illusion Of Freedom”

Brzmi jak: niezły thrash/death
Nie zraźcie się kiepawym imedżem, Abacination łoi solidnie. Za podstawę biorąc wpływy Slayera (z czasów bez Lombardo!), obudowali to odrobiną germańskiego łoskotu. Dorzucili trochę Exodusa (nowego). Uzupełnili NYHC ze szczególnym uwzględnieniem Agnostic Front. Wreszcie dołożyli deathowej agresji za sprawą często pojawiających się blastów, ciekawie komponujących się z melodyjnymi partiami. Wokalnie kłaniają się późny Araya i Evan z „Bajo”. Kawałki dobrze skomponowane, wpływy wymieszane. I to się nazywa porządny, australijski debiut! Więcej na www.facebook.com/abacination.australia

Vlad Nowajczyk [7.5]

DEATH DEPENDANT „Sacrifice For The Cross”

Brzmi jak: thrash naiwny
Scena australijska przyzwyczaiła nas do wysokiego poziomu debiutów. Kwartetowi z Bunbury nieco brakuje do innych młodziaków. Przede wszystkim: Metallica jako główne źródło inspiracji. Inspiracji? Nie same riffy, a całe fragmenty powszechnie znanych kawałków posklejano tu i zamaskowano nie do końca udatnie. Ot, dołożono fascynacje (tak, tym razem nie kopie) takimi tuzami jak Forbidden, Kreator, Slayer. Wokal Marca Antonova przypomina Howarda „H” Smitha z Acid Reign i stanowi znak rozpoznawczy DD. Cóż, przed tą ekipą sporo pracy, by stworzyć coś „swojego”. Nie są bez szans, ale na starcie zostali w tyle. Więcej na www.faceboook.com/deathdependant

Vlad Nowajczyk [5]

ESTWIND „Out Of Control”

Brzmi jak: hard’n’heavy
Przycichła jakby ostatnio scena słoweńska, lepsze rzeczy stamtąd wychodziły niż ten album. Fshodniwiatr założyli muzycy znani z crossoverowego Woli Wo i thrashowego Keller. W celu? W celu grania lżejszej muzy. Zapomnieli o prostej zasadzie. Nie zaczyna się płyty od kradzionego riffu. Riffu bardzo charakterystycznego, jednoznacznie kojarzonego z konkretnym wykonawcą. Co gorsza, riff ów powraca w trzecim kawałku. Pozamiatane. Choć większość krążka to raczej udane połączenie stylistyki Van Halen z solowym Dickinsonem, zły początek wciąż pozostaje w pamięci. Przeciętny ten debiut. Lepiej nagrajcie nowego Kellera, do kroćset! Więcej na www.estwind.com

Vlad Nowajczyk [5]

TERROR CHAOS FORCE „Island Of Doom”

Metal Ways Records
Brzmi jak: thrashowy one-man band
Jose Luis Juarez Soto darł mordę i szarpał sześć strun w niezłym Ancesthor, który dokonał żywota pod koniec 2013 roku. Wtedy wpadł na pomysł stworzenia solowego projektu. Jak pomyślał, tak uczynił. W trakcie komponowania konsekwentnie podwyższał swe umiejętności w grze na bębnach. Bas miał już bowiem opanowany wcześniej, doprawdy solidnie. Czego zabrakło? Solówkowego wymiatania. Jako gitarzysta rytmiczny wymyślił fajne melodie, lecz poziom wykonawczy pozostawia wiele do życzenia. Sola brzmią niczym wprawki. Istotna to rysa na, poza nią, monolicie „Island Of Doom”. Do naprawienia jednakże. Muza TCF to zróżnicowany, ambitny thrash z okolic „dwójki” i „trójki” Warbringer. Blackowe i deathowe ozdobniki nie psują efektu. Jeśli Jose zatrudni wymiatacza, ten projekt powinien zainteresować przynajmniej tak, jak jego wcześniejsza kapela. Więcej na www.facebook.com/terrorchaosforce

Vlad Nowajczyk [7]

wtorek, 10 lutego 2015

SALEMS LOTT „Salems Lott”

Red Moon Records
Brzmi jak: przebojowy, epicki metal
Ileż to już lat czekaliśmy na następców Savatage! Na zespół, który równie udanie połączyłby patos, melodykę i ciężar. Nie będąc przy tym zwykłymi naśladowcami mistrzów. I oto, zupełnie niespodziewanie, prosto z LA: Salems Lott. Niech nie zrazi was otoczka. Ich przedziwny image to nie pudel metal. Raczej X Japan i inne chore klimaty z Kraju Kwitnącej Wiśni. Pod tymi czubami i warstwą pudru biją metalowe serca w rytm Savatage, Metal Church, Accept i Artillery. Wpływy tych czterech formacji są najbardziej słyszalne, przy tym (jak to na debiucie) jeden z numerów kojarzy się z Duńczykami odrobinę za bardzo. Cała EPka okazuje się jednak bardzo dojrzała, doskonale dopracowana i porywająca od pierwszego przesłuchania. Co ważne, nie traci przy kolejnych. Przyszłe gwiazdy? Nie wątpię w to. Nikt w ostatnich latach tak udanie nie łączył thrashu, heavy, speed, glamu i klasycznego rocka. Więcej na www.facebook.com/salemslottband

Vlad Nowajczyk [9]

poniedziałek, 9 lutego 2015

BOOTLEGS „WC Monster”

Minotauro Records
Brzmi jak: wczesny thrash prosto z Islandii
Dla islandzkich metaluchów pozycja kultowa, dla reszty świata odkurzona staroć. Pochodzący z 1989 roku debiut Bootlegs to zabawna oprawa graficzna i przeciętna muza. Dla tej pierwszej warto mieć na półce reedycję z Minotauro. Druga zaś naśladuje Slayera, Kreatora i Metallikę. Wychodzi to średnio, bowiem umiejętności grajków nie były zbyt imponujące. Zamierzenia – owszem. Gdyby łoili trochę sprawniej, wyjść mogło coś na miarę „Oddechu wymarłych światów”. Słychać dużo podobnych zapożyczeń, lecz brak gracji Kata.
Oryginalny materiał uzupełniono kawałkami koncertowymi z reaktywacji w 2007. Nadal trochę sztywno, lecz lepiej niż w studio. Ot, zespół zauważalny tylko ze względu na egzotykę. I znakomitą oprawę krążka. Więcej na www.facebook.com/bootlegsiceland

Vlad Nowajczyk [5]

CEASELESS TORMENT „The End They Bring”

BWK Records
Brzmi jak: prostacki thrash
Wśród nowofalowych wydawnictw rzadko, bo rzadko, ale trafiają się takie gniocięta. 33 minuty jednostajnej sieczki w stylu raczkującej Germanii. Kawałki nie do odróżnienia. Jazgot. Słabowite riffy, często gęsto komarze brzęczenie. Oj nie będzie z tej kapeli nic ciekawego. Więcej na www.facebook.com/ceaselesstorment

Vlad Nowajczyk [3.5]

DEMON „Demon”

Brzmi jak: „nowoczesny” Kreator
Porządki czasem się przydają. Usuwając nieużywany od lat telewizor, znalazłem wciśniętą za szafę płytę... Właśnie tę, debiut dzisiejszego Demonik, o których niedawno pisałem. Tu muza jest mniej dojrzała. Cały „Demon” to hołd dla Kreatora z początku XXI wieku. „Violent Revolution” przede wszystkim. Byłoby bardzo fajnie, gdyby pojawiły się też inne inspiracje. Tak niestety nie jest. Świetnie, że zespół się rozwinął. Jeszcze lepiej, że zmienili wokalistę. Ot, ciekawostka. Więcej na www.facebook.com/demonikofficial

Vlad Nowajczyk [6]

sobota, 7 lutego 2015

RADUX „Radiation Kills”

Brzmi jak: Nuclear Artillery
Miła niespodzianka, takie napierdalanie już na demie! Młodzi Finowie nie boją się ultraszybkich temp, wykazując się podziwu godnym opanowaniem instrumentów. Łoją bardzo sprawnie, wykazując przy tym istotne wpływy Nuclear Assault i debiutu Artillery. Zajebisty, skrzekliwo-śpiewny wokal. Już na tym etapie Radux wyróżnia się z tłumu. Trzymam kciuki! Więcej na www.facebook.com/raduxband

Vlad Nowajczyk [-]

COMANIAC „Tumor Troop”

Brzmi jak: thrash w średnim tempie
Szwajcarski kwartet to poziom późnogimnazjalny. Słychać, że plany mają ambitne. Ich trzyutworowe demo przynosi echa wczesnych Exodusa, Anthraxu i Artillery. To tylko echa, gdyż nie są jeszcze w stanie zagrać odpowiednio szybko. Brakuje odskoczni od dominujących średnich temp. Jeśli zdołają przyspieszyć, może być całkiem ciekawie, bowiem pomysły wydają się interesujące. Więcej na www.facebook.com/comaniacofficial

Vlad Nowajczyk [-]

GUMOMANIACS „Out Of Disorder”

ZYX/GoldenCore
Brzmi jak: germański thrash na trójkę
Niemieccy thrashers właśnie zaliczyli test trzeciej płyty. Konsekwentnie rozwijali się, poczynając od topornego debiutu. Zaliczenie mają, ale ledwie na trójkę z małym plusikiem. Dlaczegóż, skoro „Out Of Disorder” słucha się znakomicie? Na tym etapie kariery należałoby wykreować zręby własnego stylu, tymczasem tu ich brak. Jest to co wcześniej. Wielka niemiecka czwórka plus Slayer. Polot i fantazja odtwórcza już na poziomie „Coma Of Souls”. Kompozycje nie. Wciąż słyszalne skoki od Destruction przez Tankard do Kreatora i Sodom, nie zapominając o Zabójcy. Brak płynności. Fajna kapela, ale daleka od czołówki nowofalowej. Więcej na www.facebook.com/gumomaniacs

Vlad Nowajczyk [6.5]

piątek, 6 lutego 2015

VINDICATOR „Sleeping With Evil”

StormSpell Records
Brzmi jak: przerywnik
Zabijcie mnie, dwa wydawnictwa w tym samym składzie zdarzyły się Vindicatorowi po raz pierwszy. Po bardzo udanym „United We Fall” pojawia się EPka stanowiąca typowy przerywnik. Cztery nowe kawałki, lecz pochodzące z tego samego czasu co ostatni długograj. Dwie „inne wersje” starszych numerów i jeden utwór koncertowy. Styl? Wiadomo, melodyjny, średnio ciężki thrash. Trochę Nuclear Assault, duuużo Megadeth. I tylko, cholera, żeby się wreszcie wykluł styl własny ekipy z South Amherst. Szczerze im tego życzę po tych dziesięciu już latach! Więcej na www.facebook.com/vindicatormetal

Vlad Nowajczyk [7]

Perły Metalu czyli trafiła kosa na kamień

Zrobiłem sobie wczoraj wolne od internetu, ale ten skubaniec nie dał o sobie zapomnieć. Kiedy smacznie chrapałem, w sieci rozhulała się gównoburza. Tak już ostatnio mam. Gdy są najlepsze imprezy śpię albo mnie nie ma. Dziś już jestem, nadrobiłem zaległości i nie posiadam się ze zdumienia.

Rzecz się stała niesłychana. Katole obrazili blekowców. To straszne, przecież mieli nadstawiać drugi policzek. Trudno, będą się musieli wyspowiadać ze złych uczynków, jak to katole mają w zwyczaju. Nie potrafię jednak zrozumieć lamentu nad niestosownym zachowaniem prowadzących Perły Metalu. Wszak metal to nie rurki z kremem, a w środowisku blackowo-deathowym obrzucanie się gównem, obrabianie dupsk i debilne podśmiechujki są na porządku dziennym. Nie trzeba daleko sięgać, bezpośredni adresaci niecnego postu Pereł heheszkowali  swego czasu straszny wypadek samochodowy ekipy Decapitated. Oczywiście wczorajsza wrzuta była na niskim poziomie, ale czy niższym od przeciwnika? Śmiem wątpić.
Nie wątpię za to w istnienie podwójnych standardów. Dowalić „im”, czyli kataniarzom, knypom, zjebom (tu wpiszcie inne znane Wam określenia) wolno, a nawet trzeba. Wszystkie chwyty dozwolone. Gdy zaś „oni” oddadzą na odlew, wypada się popłakać i iść na skargę do kolegów. Zabawne w tym wszystkim jest to, że (w przeciwieństwie do Pereł) pisanki nawet nie sprawdziły, kogo hejtują. A przecież obrażanie uczuć katoli jest takie zabawne. O, na przykład załączony obrazek. 


Jednocześnie satanizm i genderyzm. Cios prosto w ryj. Znani mi wyznawcy Jahwe powinni się obrazić, internetowo zerwać znajomość, nawrzucać mi od tępych chujów i zagrozić wpierdolem. Obowiązkowo odlajkować profile „moich” kapel, wypisywać im inwektywy w komentarzach i zapowiedziach koncertów. Ale, uwaga, nic podobnego się nie dzieje. I to pomimo faktu, iż obrażanie katoli uprawiam codziennie. Zaskoczeni? A może po prostu ktoś tu zrozumiał, że istnieje wolność wypowiedzi? Niesłychane!

Nietrudno o analogie (pewnie, że naciągane) z „wielkim światem”. Kto z oburzonych wrzutą Pereł zżymał się niedawno na tych okropnych islamskich bandziorów, którzy wymordowali francuskich rysowników? Ręka do góry! Ale to przecież „oni”, a „nam” wszystko wolno? Merde! Że zbyt górnolotne porównanie? No to łopatologicznie, jako były już (na szczęście) pedagog. Gimbus coś sobie bazgrze w zeszycie. Logówki kapel na przykład. Gromada nieprzyjaznych gimbusów go zaczepia. Opluwa, szarpie, pozbawia posiłku. Doprowadzony do granic (a każdy ma inne granice!) wbija najaktywniejszemu prześladowcy cyrkiel w łapę i porządnie przekręca. Jak teraz, Święcie Oburzeni? Ja jako były (na szczęście) pedagog broniłbym prześladowanego, nie zaś prześladowcy. Ale Dziemdział i Mirek, jak to mawiają gimbusy, na propsie. Choć personalnie bardzo niecelnie.

Że poziom dowcipu niski? Bywa! Nie wszyscy są fanami „Przyjaciół”, ja na ten przykład z pamięci walę tekstami z „Married With Children”. Nie rozumiem i nie uznaję bólu dupy. Rozumiem i uznaję odgrywanie się. Uświadomcie sobie, drodzy obrażalscy, że Wasze świętości to dla innych cel szyderstw. Działa to w obie strony! Nie tylko w jedną! Swoją drogą, skąd u nihilistycznych blackmetalowców taka wrażliwość? Usunięcie rzeczonego postu było bardziej niestosowne od jego publikacji. Sam nie wiedziałbym o co w ogóle chodzi gdyby nie podesłany zrzut ekranu. Słabo. Zemsta najlepiej smakuje na zimno, a tu zadziałała gorąca głowa.

I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od heheszków z „żebraków” z Deathinition. Ktoś jednak ma kłopot z czytaniem ze zrozumieniem. Śmiejmy się z faktów, nie z przeinaczeń. Zespół nie prosił o datki na nagranie płyty. Mobilizował jedynie swych fanów do głosowania w kiepawym konkursie, w którym zwycięzca zgarnia tysiaka. Dużo, mało? Raczej mało, ale lepiej żeby zdobyły go jakieś białe czarnuchy, akrobata albo koleś puszczający bańki dupą. Prawda? Kij w oko zjebanym kataniarzom, to nawet nie jest metal.
Taki jak BOP z pewnością nie jest. Co więcej, praktycznie cała scena heavy/thrashowa rozwija się w całkowitej izolacji od „starej” sceny black-death. Bez typowych dla tych drugich akcji, list wrogów i podkładania świń. Nigdy nie wpadłbym na to, by o jakąkolwiek promocyjną pomoc prosić ludzi z tego środowiska. Co nie znaczy, że odmawiam gdy mnie z kolei się o coś prosi. Frajer ze mnie. I kataniarz (to obelga przecie).

Chujowa muzyka, chujowi ludzie, nikomu niepotrzebne płyty, itp. itd. Podobne hasła czytam z uśmiechem, wiedząc że młoda scena niczego nie zawdzięcza ich autorom. Jako jej przedstawiciel odpowiadam niniejszym: nie istniejecie. Nie chodzicie na te same koncerty, nie kupujecie tych samych płyt. Dla was funkcjonujemy tylko na Necroknypslaughter. Nie ma praktycznie punktów stycznych. Oczywiście znam fajnych ludzi z klimatów black/death. Przypadkiem są oni otwarci także na „nieprawdziwy” metal. Szukajcie pozerów, o prawdziwki! Kamienujcie!
Podział metalu na „nowy” i „stary” jest faktem i niech tak zostanie. Nikt nie oczekuje, że ultratrveklapkowi fani blekowych spierdolin nagle zaczną doceniać thrashowe riffy i heavymetalowe wokale. Zajmijcie się swoją muzą, my zajmiemy się swoją. Kwasy nikomu nie są potrzebne, z wyjątkiem ludzi niemających co robić w życiu.

No i zostałem advocatus diaboli. Ktoś musiał. Nigdy nie pomyślałbym, że będę bronić nietaktownych katoli przed urażonymi blekowcami. Bareja by tego nie napisał.


Kpiny (na niskim poziomie) z rzetelnych thrashowych i heavymetalowych kapel to „norma”, dzięki czemu muzycy od dawna mają twarde dupska. Perły Metalu to jednak nie zespół i żyłka napina się im znacznie szybciej. Przypadkiem doszło do internetowego starcia osobników o równie twardych przyłbicach. Trafiła kosa na kamień, chciałoby się rzec. Lamentu kosiarza i chóru wujów nie pojmuję, więc na koniec norweski trubadur zaśpiewa przebój. 


środa, 4 lutego 2015

MACHINERGY „Sounds Evolution”

Metal Soldiers Records / Secret Port Records
Brzmi jak: industrialny thrash
Portugalskie trio zaskakuje ciekawą kombinacją kilku stylistyk. Podstawą jest tu industrialny thrash, kojarzący się z „Repent” Accuser i szybszymi numerami z „Renewal” Kreatora. Sporo tu też Ministry sprzed 23 lat. Zaskakujący dodatek stanowią zwolnienia a’la Bolt Thrower. Dla urozmaicenia pojawia się też (jednorazowo) damskie wycie, a nawet surfrockowy patent w „Hammer”. Nie jest to muza wchodząca od pierwszego razu, wymaga wsłuchania się w nią. Toporność okazuje się zamierzona, a wszystkie klocki poukładane znacznie sprawniej, niż się wydawało początkowo. Słychać potencjał! Więcej na www.facebook.com/machinergy

Vlad Nowajczyk [7]

ADX „Ultimatum”

Verycords
Brzmi jak: heavy/speed metal
Dziewiąty, a czwarty po reaktywacji album francuskich weteranów przynosi dokładnie to, czego spodziewali się ich fani. Szybki, sprawny heavy z francuskimi tekstami. Najbliższym punktem odniesienia wydają się dobre czasy Running Wild (choć nie ma tu pirackich hymnów), lecz ADX dopracowali własny styl. Równy, dopracowany krążek, z wyróżniającymi się hiciorami „Commando Suicide” i „1572”. Więcej na www.facebook.com/ADX.metal

Vlad Nowajczyk [7]

RABID BITCH OF THE NORTH „Outta The Kennel”, „Defending Two Castles”

Brzmi jak: Death Angel Witch
Aż cztery lata dzielą EPkę „Outta The Kennel” i świeżą kasetę północnoirlandzkich brodaczy. Słychać to w muzyce. Płytka jeszcze trochę niespójna, klasycznie brytyjski heavy metal niezbyt płynnie przechodzi w thrash. Wokale raz w stylu Saxon, za chwilę wyskakuje klon Marka Oseguedy. Efekt końcowy przypomina mi najbardziej wczesne dokonania kalifornijskiego Nihilist.
Na kasecie słychać już dojrzalszą ekipę. Wpływy thrashowe odeszły w cień, choć wciąż są obecne. Na pierwszy plan wybija się fascynacja Angel Witch. Doskonale uwypuklony bas. Bardzo dobre wokale, którym jednak trochę jeszcze brakuje do... Trzeszcza. Tak jest, to wokalista Thermita stanowi tu punkt odniesienia.
Oba te materiały są o wiele zbyt krótkie, co zmusza do wielokrotnego odtwarzania. Nie jest łatwo uwolnić się od tak obiecującej, dzikiej muzy. Więcej na www.facebook.com/NWOBHMRBOTN

Vlad Nowajczyk [8]

wtorek, 3 lutego 2015

REVENGER „To The Wolves”

Brzmi jak: groove/thrash
Zastrzelcie mnie, ale nie przypominam sobie takiego podjarania na jakikolwiek młody zespół groovemetalowy. Tzw. „kory” polegały wszak na przeplataniu patentów późnej Pantery z wczesnym Machine Head, bo innych wzorców brakło. No, poza wycieczkami w nu metal, które jednak odpuśćmy. Kanadyjski Revenger wyszedł poza ciasne ramki, poszerzył schemat i wygrywa tym. Wygrywa, bo przypomina jak ciekawy był epizod groove’owy w twórczości... OverKill! Warto odświeżyć sobie takie „From The Underground And Below”, by docenić ów wpływ na muzę ekipy z Vancouver. Słychać tu też echa „Tempo Of The Damned” Exodusa, a basik chodzi niczym w Atheist. Oczywiście Pantera i Machine Head też są, lecz ich duopol został rozbity. Zaskakująco udany debiut kapeli, o której z pewnością jeszcze usłyszycie. Więcej na www.facebook.com/revengermusic

Vlad Nowajczyk [8]

poniedziałek, 2 lutego 2015

FATAL MUTINY „Existence In Extiction”

Athens Thrash Attack / Secret Port Records
Brzmi jak: And Justice For Death
Po włączeniu tej płyty pomyślałem, że przez pomyłkę znów słucham Hybris. Grecy prezentują jednak znacznie wyższy poziom techniczny. Jednym słowem – wymiatają. Gdyby skończyło się na graniu w stylu Death, wielka szkoda byłaby. Szczęśliwie ich muza rozkręca się. Słychać wpływy Coronera, Metalliki (z AJFA), Exodusa, Machine Head... Kompozycyjnie jeszcze nieco im brakuje, by te klocki spójnie poukładać. Potencjał słychać przeogromny. Więcej na www.facebook.com/fatalmutinygr
Vlad Nowajczyk [7]

SKINLEPSY „Condemning The Empty Souls”

Shinigami Records
Brzmi jak: klon Vadera
Logo, nazwa i okładka sugerowały jakieś rzygoblastowanie. Notka prasowa mówiła o thrashu. Prawda zaś okazała się leżeć nie do końca pośrodku, bliżej jednak cech wizualnych. Brazylijskie trio to chłopy z doświadczeniem niemal 30-letnim. Pogrywali od heavy do grinda, lecz częściej były to formy ekstremalne. Żadna z ich dotychczasowych kapel szału nie robiła, nie dziwota więc że Skinlepsy też jest mierne. Thrash? Chyba dla ludzi nielubiących thrashu. Za wyjątkiem „Slayer kurwa”. Echa Slayera tu pobrzmiewają. Jak w Vaderze z 15 lat temu. Jak w klonach Vadera z końca lat 90-tych. Muza nudna, kawałki na jedno kopyto. Jednostajny wokal, wajchowane sola. Nie będę do tego wracać. Więcej na www.facebook.com/skinlepsy

Vlad Nowajczyk [3]

niedziela, 1 lutego 2015

PHANTOM LORD „S/T – Evil Never Sleeps”

Minotauro Records
Brzmi jak: garażowy speed metal
Nie wyszło z glam rockiem, tym razem (też 1985) Jack Starr spróbował wpisać się w drugi zwyżkujący nurt. Speed metal, który już ewoluował w thrash. W tym celu posłuchał wiele razy debiutu Metalliki i sformował zgrabny skład z udziałem m.in. wokalisty Attacker.  Cóż, taką muzę czuł jednak o wiele słabiej niż glamrocka. To nie podrabianie Metalliki, to stuprocentowe zrzynki, okraszone jednak doskonałymi partiami wokalnymi. Koszmarne brzmienie nie pomaga w odbiorze. Ten wspominkowy krążek zawiera oba albumy efemerydy pt. Phantom Lord. Kawałki, po przearanżowaniu, trafiły na późniejsze płyty Jacka. Projekt zaś – do kosza. Dla kolekcjonerów wyłącznie. Więcej na www.jackstarr.com

Vlad Nowajczyk [4]

JACK STARR’S BURNING STARR „Rock The American Way”

Minotauro Records
Brzmi jak: komercyjny hardrock
Po opuszczeniu Virgin Steele gitarzysta Jack Starr poszukiwał nowej drogi muzycznej. „Rock The American Way” to, zgodnie z tytułem, próba wpisania się w główny nurt amerykańskiego „metalu”. Cudzysłów uzasadniony, wszak chodzi o pudle, nie o stal. Zwarty, dobrze zagrany krążek, pełen oczywistych patentów (żywcem zerżniętych od Scorpions, Motley Crue czy Bon Jovi, jak i Springsteena czy Boston). Jednym uchem wchodzi, drugim wychodzi. Piękna reedycja z bonusowym DVD pokazuje, jak bardzo ta muza się zestarzała. Więcej na www.jackstarr.com

Vlad Nowajczyk [6]